Wirtualne Muzea Małopolski – od zaufania przez technikę 3D aż po trwałość projektu

Ptaszkowa_WMM

W ostatniej części studium przypadku portalu Wirtualne Muzea Małopolski zajmujemy się trzema istotnymi zagadnieniami: (1) zaufaniem – tu odpowiadamy na pytanie, jak doszło do tego, że 35 instytucji pozwoliło udostępnić swoje zbiory na portalu zarządzanym przez instytucję zewnętrzną – Małopolski Instytut Kultury, (2) „trójwymiarem” – ta część poświęcona jest digitalizacji 3D; wspólnie z twórczyniami WMM zastanawiamy się, czy opłaca się inwestować w trójwymiarową digitalizację, (3) trwałością projektu – w tym fragmencie skupiamy się na problemie kontynuacji prac nad „Wirtualnymi” po zakończeniu finansowania unijnego; dowiecie się tu, jakie działania podejmuje zespół WMM by cały czas rozwijać stworzony portal.

Autorem opracowania jest Łukasz Maźnica, a jego całość dostępna jest pod adresem: http://ekultura.org/wp-content/uploads/2017/04/raport-wirtualne-muzea___wmm.pdf.

Kończąc historię powstania Wirtualnych Muzeów Małopolski warto wspomnieć o trzech zagadnieniach, które nie zostały jeszcze opisane w szerszy sposób, a które mogą jednocześnie stanowić interesujące uzupełnienie prezentowanego opracowania. Mowa tu o:

  • wyzwaniach związanych z szerokim partnerstwem, jakie zostało zawiązane by uruchomić WMM,
  • przesłankach, decydujących o tym, że „Wirtualne” przyjęły postać repozytorium, bazującego na zbiorach digitalizowanych i udostępnianych w technice trójwymiarowej oraz
  • działaniach, jakie zostały podjęte i zrealizowane przez zespół Regionalnej Pracowni Digitalizacji od zakończenia opisywanego tu projektu do chwili obecnej.

Zagadnienia te opisujemy poniżej.

35 instytucji w jednym projekcie – przełamać barierę zaufania

W dotychczasowym opisie niewielka uwaga została poświęcona skali partnerstwa, jakie zostało zbudowane podczas tworzenia Wirtualnych Muzeów Małopolski. Zaangażowanie w projekt o charakterze technologicznym 35 muzeów rozrzuconych po całym województwie małopolskim było dla zespołu RPD nie lada wyzwaniem organizacyjnym i zarządczym. Pierwsze związane z tym problemy dotyczyły bariery zaufania, jaką trzeba było przełamać, by móc przystąpić do prac digitalizacyjnych. Muzea obawiały się, że zespół RPD może naruszyć lub zniszczyć digitalizowane zbiory np. poprzez mocne naświetlanie obiektów niezbędne podczas prac cyfryzacyjnych. By zmniejszyć te obawy, pracownicy RPD zachęcali współpracujące instytucje do zadawania wszelkich, nurtujących je pytań, a następnie wyjaśniali wszystkie zgłaszane przez muzea wątpliwości.

Alicja Sułkowska-Kądziołka: Realizując działania digitalizacyjne, spotykaliśmy się z różnym podejściem muzeów. W niektórych instytucjach kustosz przynosił obiekty i mówił „Macie tu obiekty i róbcie z nimi co potrzebujecie.” W innych pracownik muzeum cały czas nadzorował prace naszego zespołu digitalizacyjnego i odpowiadał nawet za obracanie obiektu do zdjęć.– to instytucje decydowały, jaki model współpracy wybierają.. Zdarzał się też brak zaufania, ale zawsze dosyć szybko udawało się go przełamywać. Myślę, że to jest głównie zasługa ekipy digitalizacyjnej, składającej się z pasjonatów, ludzi, którzy naprawdę interesują się tym, co robią. Muszę powiedzieć, że w czasie prac pomiarowych oni pozyskali wiele ciekawych informacji od kustoszów, które my później mogliśmy wykorzystać w portalu.

Kolejna trudność pojawiła się przy ustalaniu kwestii prawno-autorskich, tj. określeniu licencji, na jakich udostępniane będą zbiory prezentowane w Wirtualnych Muzeach Małopolski. By rozwiązać ten problem, MIK zwrócił się Fundacji Centrum Cyfrowe – organizacji pozarządowej, która specjalizuje się w tym zagadnieniu – z prośbą o opracowanie polityki otwartości, która będzie stosowana w repozytorium. Przygotowana ekspertyza została przekazana do 35 instytucji i spotkała się z różnym odbiorem – część instytucji miała wówczas opory przed udostępnianiem swoich zbiorów nieodpłatnie, ale ostatecznie wszyscy partnerzy zaakceptowali zapisy dokumentu. Jak podkreśla Alicja Sułkowska-Kądziołka, na przestrzeni ostatnich kilku lat podejście muzeów do kwestii udostępniania zasobów cyfrowych bardzo się zmieniło. W jej opinii, dziś instytucje kultury są już znacznie bardziej świadome tego, czym jest domena publiczna i jak można ona być wykorzystywana np. promowaniu oferty muzeum.

Alicja Sułkowska-Kądziołka: W 2010 roku podpisaliśmy porozumienie o współpracy pomiędzy 35 muzeami, UMWM i MIK. To było porozumienie, które bardzo ogólnie mówiło o tym, że obiekty muzeów będą zdigitalizowane, że cyfrowe odwzorowania będą udostępnione i upowszechnione. Nie było tam mowy o prawach autorskich. Dopiero w 2012 roku, podczas prac digitalizacyjnych, zaczęliśmy zadawać sobie pytania o licencje, na jakich będziemy publikować te dane. Pojawił się wówczas pomysł, żeby nawiązać współpracę z Centrum Cyfrowym. Oni przygotowali dla nas opinie ekspercką, wskazującą jak należy udostępniać obiekty z domeny publicznej. Dokument ten i wszystkie materiały od Centrum Cyfrowego przekazaliśmy muzeom, któremiały możliwość zapoznania się z nimi. Następnie podpisaliśmy z muzeami aneksy do porozumień, w których te aspekty prawno-autorskie zostały doprecyzowane. Oczywiście zdarzało się, że muzea mówiły nam, że nie powinniśmy publikować pewnych rzeczy. Tu byliśmy stanowczy i jeżeli obiekt był w domenie publicznej i został przez nas zdigitalizowany, to muzeum nie mogło żądać od nikogo pieniędzy za jego udostępnienie. Były to jednak  pojedyncze przypadki. Dziś chyba wszystkie muzea cieszą się tym, że ludzie wchodzą na nasz portal, że pobierają ich obiekty i że te dane są wykorzystywane np. w podręcznikach, bo to jest tak naprawdę najlepsza reklama.

Dlaczego trzy wymiary się opłacają

Innym aspektem, który wyróżnia opisywany projekt jest technika 3D, jaka została zastosowana przy digitalizacji większości artefaktów, znajdujących się w repozytorium WMM. Jej wybór był w dużej mierze uwarunkowany charakterem obiektów, jakie miały zostać poddane digitalizacji. W gronie tym znajdowały się bardzo różnorodne zasoby dziedzictwa materialnego – od rzeźb, przez kolekcję meteorytów z kolekcji Muzeum Geologicznego ING PAN, aż po skuter Osa – model M50 znajdujący się na co dzień w krakowskim Muzeum Inżynierii Miejskiej.

Wawel3_fot. Marek Święch

Fotografia: Marek Antoniusz Święch, arch. MIK (2014), CC-BY 3.0 PL

W kontekście realizacji opisywanego projektu, digitalizacja 3D była znacznym utrudnieniem. Wymagała ona większych nakładów pracy niż najpowszechniejsza digitalizacja 2D. W przypadku „Wirtualnych” wykonanie odwzorowania jednego obiektu wiązało się zawsze z wykonaniem co najmniej kilkudziesięciu zdjęć i sporym nakładem pracy graficznej, wykonywanej już po wizycie w muzeum. Jednocześnie jednak, przeniesienie obiektów do świata cyfrowego w formie trójwymiarowej to duży atut Wirtualnych Muzeów Małopolski. Pozwala on oglądać obiekty w sposób, który jest zwykle niemożliwy podczas zwykłej wizyty w siedzibie danej instytucji kultury. Mowa tu o różnych perspektywach spoglądania na dany obiekt, czy oglądania tych jego elementów, które są niedostępne dla oka zwiedzającego. To zalety, które czynią z WMM bezcenne źródło wiedzy m.in. dla konserwatorów, czy historyków sztuki.

Alicja Sułkowska-Kądziołka: Z perspektywy czasu uważam, że warto było zainwestować w technologię 3D, mimo, iż mieliśmy pewne problemy z jej zastosowaniem. Przy tamtych założeniach sprzętowych i określonym zespole (3 skanerzystów, 1 fotograf i 3 grafików), bardzo szybko zorientowaliśmy się, że potrzebujemy ponad dziesięciu lat, żeby zrobić ten projekt w formule, w jakiej został założony. Wpadliśmy w pewną pułapkę i musieliśmy szybko dokonać zmian w projekcie. Niezależnie od tego, pokazując obiekty 3D zawsze mieliśmy wrażenie, że warto je prezentować w takiej formie. Jednaknie wszystkie zasoby zostały zdigitalizowane w 3D.ToRada ekspertów decydowała kiedy zastosować digitalizację trójwymiarową, a kiedy jest to niezasadne i wystarczy cyfryzacja dwuwymiarowa. A dlaczego warto digitalizować w 3D? W przypadku wielu obiektów nie możemy zobaczyć odwrociaczy ich wnętrza. Czasem obiekt jest zbyt mały, żebyśmy mogli zobaczyć jego detale, a innym razem stoi w gablocie i mamy do niego dostęp tylko z jednej strony. Dzięki naszemu portalowi i dzięki tym trójwymiarowym modelom możemy te obiekty zobaczyć ze wszystkich stron.

Warto dodać, że doświadczenia zespołu WMM, związane z trójwymiarową digitalizacją, doczekały się niedawno spektakularnego wykorzystania praktycznego. Wspominana historia dotyczy płaskorzeźby „Modlitwa w Ogrojcu”, która do 2002 roku znajdowała się w kościele parafialnym w Ptaszkowej, a obecnie wchodzi w skład kolekcji Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu. Zmiana ulokowania płaskorzeźby związana jest z odkryciem, jakiego we wspominanym 2002 roku dokonali historyk sztuki Magdalena Stawiak oraz konserwator Stanisław Stawiak. Okazało się wówczas, że autorem dzieła jest Wit Stwosz, a sama płaskorzeźba ma w związku z tym znaczą wartość (tak materialną, jak i niematerialną). W efekcie, zadecydowano o przeniesieniu płaskorzeźby do Muzeum w Nowym Sączu, pozostawiając wiernych z Ptaszkowej bez historycznego obiektu. Całą tę historię przytaczamy w tym miejscu dlatego, że Regionalna Pracownia Digitalizacji opracowała dokumentację w formie skanu 3D i wirtualnego modelu obiektu. Na jej podstawie wykonano wydruki fragmentów płaskorzeźby, które połączono i na które naniesiono polichromię[1]. Wykonana w ten sposób kopia dzieła Wita Stwosza, została umieszczona w miejscu, gdzie pierwotnie znajdowała się oryginalna „Modlitwa w Ogrojcu”.

Ptaszkowa_WMM

Źródło: Wirtualne Muzea Małopolski, muzea.malopolska.pl/obiekty/-/a/26897/11936259

Kinga Kołodziejska: To była bardzo miła dla nas historia. Rzeźba pochodząca ze starego kościoła w Ptaszkowej, którą podczas prac konserwatorskich okrzyknięto rzeźbą Wita Stwosza, została zabrana do Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu i tam była eksponowana. Jakiś czas później konserwatorzy z Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu wpadli na pomysł, żeby ją zdigitalizować, wydrukować w 3D i umieścić w miejscu, w którym się wcześniej znajdowała – tj. w starym kościele w Ptaszkowej. I tak też się stało. Wykonaliśmy model, który został wydrukowany, a – dodatkowo – dla konserwatorów ten materiał, który my zmierzyliśmy i pobraliśmy z tego dzieła stał się podstawą, żeby wydruk pomalować i nadać mu taką polichromię, jaką ma oryginał. Dla nas to nie było nic spektakularnego, ale zawsze cieszy, kiedy wykorzystuje się nasze doświadczenie i ono może służyć konkretnemu celowi.

Koniec projektu i co dalej

Na koniec warto jeszcze przytoczyć historię sprzed kilkudziesięciu miesięcy. Pod koniec 2013 roku, kiedy dobiegły końca działania finansowane w ramach dużej dotacji z Unii Europejskiej, zespół WMM stanął przed nieuniknionym pytaniem „co dalej?”. Historia zna wiele projektów technologicznych, dla których horyzontem prac jest data rozpoczęcia oraz data zakończenia finansowania przyznanego na opracowanie i wdrożenie danego rozwiązania. Przedstawiciele „Wirtualnych” chcieli uniknąć takiej sytuacji. Zespół posiadał silne przekonanie, że przez kilka minionych lat udało im się zebrać bezcenne doświadczenie, które mogą wykorzystać w kolejnych przedsięwzięciach. By tak się stało Małopolski Instytut Kultury w Krakowie podjął starania zmierzające do pozyskania środków finansowych na realizację kolejnych działań digitalizacyjnych.

Alicja Sułkowska-Kądziołka: Kończąc pierwszy projekt mieliśmy świadomość, że jeśli nie pozyskamy środków zewnętrznych to możemy mieć problem ze sfinansowaniem  całego zespołu RPD. Było więc dla mnie priorytetem, żeby nie dopuścić do takiej sytuacji, bo wielką stratą byłoby, gdyby nasz zespół się rozpadł. Zaczęliśmy więc działać, żeby pozyskać środki zewnętrzne. I to się udało, bo jeszcze zanim skończyliśmy projekt unijny, mieliśmy już kolejny grant. Mówię tu o przedsięwzięciu „Wirtualne Muzea Małopolski Plus”, które było współfinansowane ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W ramach tych działań udało nam się zdigitalizować i dodać do repozytorium zbiory z dwóch nowych muzeów, a w dwóch kolejnych uzupełniliśmy dotychczasowe zbiory o dodatkowe obiekty.

Przechwytywanie5
Dziś portal prezentuje zbiory 39 małopolskich muzeów, udostępniając łącznie blisko tysiąc obiektów. Posiada także stałą grupę odbiorców i charakteryzuje się bardzo dobrymi wskaźnikami, jeśli chodzi o przeciętny średni czas spędzany przez użytkowników na portalu. Gdy pisane jest to opracowanie, zespół Regionalnej Pracowni Digitalizacji, tworzącej Wirtualne Muzea Małopolski oczekuje na rozstrzygnięcie kolejnego wniosku o unijne wsparcie rozwoju prowadzonych działań. Jeśli decyzja komisji oceniającej złożoną aplikację będzie pozytywna, to za kilka lat będziemy mogli podziwiać wersję portalu oznaczoną numerem 2.0.

[1] Więcej na temat tej historii znaleźć można w artykule Małgorzaty Adamczyk „Co ma wspólnego sztuka gotycka i druk 3D?”, który został opublikowany na portalu ekultura.org (http://ekultura.org/sztuka-gotycka-i-druk-3d/).